Niemiecki kronikarz Thietmar, którego dzieło jest dla nas głównym źródłem informacji o tym wydarzeniu, w swojej kronice zapisał:
“Kiedy w dzień św. Jana Chrzciciela starli się z Mieszkiem odnieśli zrazu zwycięstwo, lecz potem w miejscowości zwanej Cydzyną brat jego Czcibor zadał im klęskę kładąc trupem wszystkich najlepszych rycerzy z wyjątkiem wspomnianych grafów”.
Było to 24 czerwca 972 roku.
Miejsce wybrane przez Mieszka idealnie nadawało się na zasadzkę. Do położonego na wzgórzu grodu prowadziła wąska droga otoczona bagnami z jednej, a wzgórzami po drugiej stronie. Mieszko podzielił swoje siły na trzy grupy. Na wzniesieniach ukrył tarczowników i łuczników oraz część jazdy pod dowództwem swojego brata Czcibora. Sam na czele reszty wojsk zablokował wąskie przejście do pobliskiej warowni.
– Mieszko zastosował umiejętnie taktykę, której Niemcy się nie spodziewali. W pierwszej fazie bitwy wciągnął wojska Hodona w zasadzkę. Wojska polskie cofały się, ale tylko do pewnego momentu – mówił na antenie PR publicysta i literat Andrzej Tokarczyk.
Niemieccy rycerze czując rychłe zwycięstwo rzucili się w pogoń. W wąskim przesmyku spadł na nich grad strzał, po którym nastąpił jednoczesny atak jazdy z obu stron. Zwycięstwo Mieszka I było miażdżące. Z życiem uszła garstka teutońskich rycerzy z margrabią na czele.
Atak nie spotkał się z aprobatą cesarza. Thietmar zapisał:
”Cesarz poruszony do żywego wieścią o tej klęsce wysłał czym prędzej gońców nakazując Hodonowi i Mieszkowi by pod rygorem utraty jego łaski zachowali pokój do czasu gdy przybędzie na miejsce i osobiście zbada sprawę”.
W 973 roku na zjeździe w Kwedlinburgu dla potwierdzenia łask cesarskich Mieszko I został sowicie obdarowany. Sam dla okazania wierności oddał cesarzowi jako zakładnika swojego syna Bolesława, przyszłego króla Polski.
Historyk Władysław Smoleński na przełomie XIX i XX wieku tak pisał o stosunku Mieszka do Hodona:
“Polityką Mieszka kierowała przezorność i przebiegłość. Hołdował cesarzowi z konieczności. Porzucił pogaństwo w celu pozbawienia Niemców pretekstu do najazdu. Przebywając często na dworze cesarskim przezornie w sprawy niemieckie wglądał i postępowanie swoje stosował do okoliczności. Z monarchami państw sąsiednich zawiązywał stosunki drogą koalicji. Roztropnością i przebiegłością ocalił Polskę od zalewu niemieckiego”.